Dzisiaj otrzymując pewną wiadomość od jednego z moich odbiorców poczułem się wywołany do tablicy. Wpis powstał po to aby rozwiać wątpliwości i wyjaśnić to co niejasne...

Kiedy w maju 2020 zacząłem prowadzić tego bloga, a następnie pod koniec września udostępniłem kurs sygnalizacja kolejowa nie widziałem jeszcze co z tego wyjdzie.

Dzisiaj po niecałych 2 miesiącach mojej pracy “po godzinach” zaufało mi w sumie 45 osób. 

Nie obyło się w początkowej fazie bez problemów technicznych czy też drobnych błędów np. niewłaściwie obróconego ramienia semafora kształtowego przy sygnale wstecznym.

Każdy wychwycony błąd staram się niezwłocznie poprawić, a samego oprogramowania nie ukrywam że w dalszym ciągu się uczę.

Miałem też okresy zwątpienia … czy robię dobrze, czy ma to sens, czy w ogóle ktoś to będzie czytał???

Dzisiaj moją stronę miesięcznie odwiedza ponad 1.400 unikatowych odbiorów. Kanał na YT subskrybuje 215 osób (a miesiąc temu zaczynałem prawie od zera). Na fanpage (który prowadzę wraz z drugą osobą) nasze posty miesięcznie docierają do ponad 50.000 osób, powodując 20.000 aktywności do nich.

dlaczego tylko sygnalizacja

Tak jak dziecko w szkole uczy się alfabetu, tak dla każdego maszynisty sygnalizacja kolejowa to podstawa. Jak mawia jeden z wykładowców który mnie uczył “to jest alfabet maszynisty”.

Jeśli nie opanujesz w 100% zagadnień związanych z sygnalizacją kolejową to zapomnij o zdanym egzaminie – z tego działu musisz być bezbłędny, ani razu nie można Ci się pomylić. Dopiero później możesz myśleć o zagadnieniach ruchowych (rozkazy pisemne, posterunki ruchu, blokady liniowe), o hamulcach kolejowych czy infrastrukturze.

Stworzenie materiałów nie zajmuje 5 minut. To wiele godzin pracy, wiele kur** rzuconych jak coś nie wychodzi… Sygnalizacja kolejowa jest pierwszym kursem jaki przygotowałem, a już pracuje nad kolejnym (i zapewne nie ostatnim).

Po “zakupy do biedronki możesz pojechać Mercedesem albo Fiatem 126P”, ale zaczynasz naukę od jazdy na Toyocie.  Porównanie mercedesa i malucha pojawiło się w sieci w ostatnich dniach. Każda marka ma coś w sobie – jedna idzie w desing, inna w funkcjonalność. Wiele osób używa stwierdzenia “z ładnej miski się nie najesz”. Mój kurs jest stworzony w sposób prosty, bez zbędnego udziwniania, a symulator możesz sobie sam odpalić na swoim komputerze. Tworząc kurs też nie chciałem “małpować” i tworzyć “niczego podobnego” stąd też dziwi mnie personalny atak osoby, która użyła porównania które jest powyżej. Wydawać by się mogło, że osoba ta która sama spotyka się z falą hejtu ze strony środowiska potrafi być bardziej powściągliwa w słowach. No ale cóż – życie niejednokrotnie udowodniło, że potrafi zaskakiwać.  

czemu taka cena kursu

Tworząc bloga i kurs miałem świadomość tego ile zdobycie wiedzy kosztuje. Sam wiem, że koszt kursu na licencję maszynisty oscyluje w kwotach rzędu 5.000 – 7.000 PLN w zależności od miasta w jakim się go robi. Jest to duży wydatek i jeśli komuś nie “zasponsoruje tego firma w zamian za lojalkę” niejednokrotnie kandydat na maszynistę musi się zapożyczyć. 

Nie chciałem iść w komercję, a cena kursu odpowiada kosztom które muszę ponieść (serwer, oprogramowanie, domena).

Działam w 100% w sposób legalny, zgodny z prawem. Od dochodu jaki tutaj osiągam płacę podatek. Jestem w tej lepszej sytuacji, że zgodnie z Ustawą z dnia 6 marca 2018r. – Prawo Przedsiębiorców nie muszę mieć zarejestrowanej działalności gospodarczej, a tym samym opłacać ZUS-u. Gdybym sprzedawał kurs za około 400 złotych wówczas z tego przywileju korzystać bym nie mógł. 

Ale jak już pisałem nie idę w komercję…