Początek

W Internecie krąży wiele mitów o tym jak wygląda praca maszynisty. Wiele osób wyobraża ją sobie tak, że maszynista, przychodząc do pracy wsiada do pociągu i jedzie … raz na jakiś czas zatrzymując się na stacji czy przystanku. W rzeczywistości jest trochę inaczej …

opowiadanie

inspiracją był jeden dzień

na początku

aby samodzielnie jeździć

Droga do tego, aby samodzielnie prowadzić pojazd kolejowy jest długa i kręta. Jeśli myślałeś, że podobnie jak przy prawie jazdy pochodzisz na teorię i przejeździsz 
z instruktorem 30 godzin to muszę Cię rozczarować. Szkolenie trwa około 2 lat. Najpierw teoria (ok. 300h), egzamin gdzie np. z sygnalizacji musisz mieć 100% poprawnych odpowiedzi, praca na warsztacie, 500 godzin jazdy jako obserwator, znowu teoria, jazda pod nadzorem (1200h) i znów dwa egzaminy – teoretyczny i praktyczny. Jeśli przejdziesz te wszystkie etapy zyskujesz prawo do samodzielnej jazdy. Nie wspomnę już o bardzo restrykcyjnych wymaganiach zdrowotnych, na których gro osób odpada już w przedbiegach.

jak wygląda dzień

Mamy dzisiaj 2 maja – długi weekend. Większość z Was odsypia grilla (w tym roku pewnie wyłącznie w rodzinnym gronie). Mój budzik nieubłaganie dzwoni o 1:45 dryń, dryń, dryń … czas wstawać do pracy. Szybki prysznic, kawa (a w sumie dwie, bo jedna na wynos), śniadanie i do pracy. 
Jeszcze tylko szybkie spojrzenie do torby czy wszystko spakowane … kamizelka, latarka, rękawiczki, kanapki … wydaje się, że wszystko jest. Wsiadam do samochodu 2:45. 
W radiu gra jakaś kojąca muzyka. Ulice miasta są puste. Nie moja mnie żaden samochód, nie widzę żadnego przechodnia.

pierwsze dzień dobry

Zajeżdżam pod budynek dyspozytorni – w głowie mam jeszcze zapach pościeli, miękkość mojego łóżka. No nic trzeba działać. Prężnym krokiem wchodzę do dyspozytora “Dzień dobry Panie Piotrze … w pracy”. Jeszcze tylko rutynowa kontrola trzeźwości – wynik nie może być inny – 0,00 ‰. Wykaz zadań na dzisiaj – a miało być tak pięknie … taka przerwa między pociągami. No nic idę na pojazd.

ciemno, zimno, a do domu daleko

Mamy niby maj, a aura przypomina mi bardziej drugą połowę września. Wszędzie ciemno 
z daleka widzę tylko latarnie oświetlające perony. Podchodzę do pojazdu, załączam prąd, w uszach dzwoni mi brzęczyk od czuwaka – jak najszybciej muszę włączyć stery i go skasować. Sprawdzam ,czy jest woda w układzie chłodzenia, czy w silniku jest odpowiedni poziom oleju – no dobra można odpalać “klamota”. Komputer pokładowy wskazuje mi 
8 stopni na składzie … zanim się nagrzeje minie dobre pół godziny.

Oględziny techniczne

Nikt nie pomalował mi pociągu przez noc (co niestety się zdarza), plomby na zbiornikach są nienaruszone, a więc paliwa też nikt nie ukradł. Sprawdzam poszczególne systemy bezpieczeństwa – wydaje się, że wszystko sprawne.
Czas na papirologię stosowaną …

Kątem oka spoglądam na ATM (rejestrator parametrów jazdy) – 3:21, a więc jeszcze 20 minut do odjazdu – może się chwilę zdrzemnę? Nie no w pracy nie można spać … zresztą zaraz przyjdzie obsługa konduktorska, trzeba będzie przeprowadzić próbę hamulca.

 

odjazd

pociąg 50902 ...

Z radiotelefonu wydobywa się dźwięk “pociąg 50902 gotów do odjazdu”. Drzwi zaryglowane, można jechać. Ruszamy, hamowanie kontrolne i do przodu. Jestem już na szlaku, wstaje nowy dzień. Kurde … sarna ufff… znów się udało, uciekła nie potrąciłem jej – pewnie do końca dnia jeszcze kilka razy tak pomyślę (nie myliłem się). Widoczność jest tragiczna (chociaż nie najgorsza, bo są dni, że nic nie widać) – jakieś 80 metrów.

Po drodze wsiada parę osób. Zastanawiam się “wracają z imprez czy jadą do pracy”. Nie ma co rozmyślać … trzeba skupić się na szlaku.

 

przerwa której nie było

Przejechałem już dwa biegi pociągu (dojechałem do stacji docelowej i wróciłem). Patrzę w obiegi – jak fajnie trochę wolnego przed następnym. Przypominam sobie o zadaniach jakie zlecił mi dyspozytor… “przygotujesz pociąg dla kolegi który ma krótkie objęcie, a następnie odpal i dozoruj pociągi stojące na torze 44”.

Tak więc wszystko od początku – prąd, czuwak, oględziny pojazdu.

Mija kilkadziesiąt minut w końcu mogę na spokojnie usiąść. Zjem kanapkę i wypiję kawę (tą zrobioną na wynos) – kurde zimna już jest….
No nic – zaraz jadę dalej – nie zdążę już zaparzyć świeżej.

i jeszcze kilka razy "gotów"

Jedziemy dalej. W końcu słyszę w radiu “Pociąg 50938 – gotów do odjazdu”. To już ostatnia prosta. Jeszcze tylko 5 kilometrów. Dojeżdżam do stacji macierzystej. Fajnie, rozkładowo, jestem na czas – jest godzina 13:59. Kolega który bierze pociąg już czeka. Wpis w książkę pokładową – zdanie pociągu, usterek nie stwierdzono. Krótka wymiana zdań. Wszystko sprawne, oględziny masz ważne. Ubieram się i wychodzę. Jeszcze tylko zajść do dyspozytora – rano się zmienili.
“Witam Pani Kasiu, po pracy jutro 3:10.”

Godzina 14:18 – wsiadam do auta i jadę do domu.
Podczas dzisiejszego dnia byłem w pracy ponad 11 godzin (nic nowego w sumie). Przejechałem blisko 300 km. – czy to dużo czy mało nie wiem.

I tak jeszcze przez 30 lat.
Dzień bliżej do emerytury.